Nazywam się Wojciech Michalski i, obok niemal 10-letniej aktywności dziennikarskiej (o której możecie Państwo poczytać tutaj), pomagam przedsiębiorcom w stworzeniu wartościowych, poprawnych stylistycznie oraz nasyconych frazami kluczowymi i kolokacjami (SEO Copywriting) treści na stronach internetowych firm. Będzie mi bardzo miło, jeśli skorzystacie Państwo z moich usług.
💬 wojciechmichalski.copywriting@gmail.com 📞 737 895 581 (od pon. do pt. w godz. 10.00-15.00)
ŚWIADCZONE USŁUGI COPYWRITERSKIE:
🐯 1. Stylistyczna korekta aktualnych treści opublikowanych na stronie internetowej firmy oraz nasycenie ich frazami kluczowymi–od 300 zł netto. Gdyby poprawek do naniesienia było wyjątkowo mało, ZAWSZE informuję o możliwości ewentualnego upustu.
🐰 2. Napisanie od zera tekstów na stronę głównąoraz pod kluczowe zakładki – od 400 zł. W zakresie ewentualnego upustu – jw.
🐹 3. Opisy produktów – od 30 zł/1000 znaków (konwencjonalna narracja, dyskretnie użyty język korzyści) do 50 zł/1000 znaków (rymowanki i inne nietypowe formy).
🐼 4. Wpisy na blogu firmy – od 40 zł/1000 znaków (udostępniam też opcję skorzystania z abonamentu blogowego, wtedy wpisy raz na tydzień po 100 zł za jeden).
🐨 5. Artykuły specjalistyczne – od 100 zł/1000 znaków.
🐬 6. Wymyślenie: a) haseł reklamowych b) nazwy firmy – w obu przypadkach po 300 zł za 5 propozycji.
Przykucie uwagi to sztuka.Nasycenie frazami – podstawa.Eliminacja błędów? Konieczność. Lecz ze mną to będzie... zabawa. Na wszystkie pisarskie usługi wystawiam fakturę bez VAT. Czy tekst jest krótki, czy długi, błędom powiecie: szach mat. Treści bowiem to online-oręże. Strona firmy zaś – bezpieczny land ląd. Page-przeoczenia przezwyciężę, a Wasz klient pomyślny da sąd. Gość w efekcie zostanie na dłużej i z ofertą zapozna się. Może zyski pociągnie ku górze, zamiast (co lubi!) rzec: ,,Dobra, nie...".
Przekroczona niedawno trzydziestka to chyba dobry moment na skorzystanie w życiu z checkpointu i próbę podsumowania dotychczasowych projektów oraz doświadczeń. Postanowiłem więc posegregować w porządku chronologicznym swoje zawodowe i hobbystyczne aktywności, które z różnych względów wydały mi się ważne. I tak oto, dość spontanicznie i intuicyjnie, wyłonił się całkiem pokaźny zbiorek retrospekcji, z którym możecie zapoznać się poniżej. Wnioski z tego wspominkowego researchu wspaniale puentuje odkrywcza refleksja hrabiego Potockiego wyartykułowana na jednej z najbardziej absurdalnych okładek w historii polskiej prasy:
Nie no, żarty na bok. Kolejność notek przy poszczególnych latach wynika z subiektywnej skali ważności, jaką nadałem konkretnym wydarzeniom. Mam nadzieję, że nawigacja będzie dzięki temu przejrzysta i traficie na sporo ciekawych dla was treści, zwłaszcza że na blogu odnośników nagromadziło się już tyle, że pewnie ciężko się czasem połapać, które artykuły/listy to te kluczowe, a które drugorzędne.
Bardzo dziękuję wszystkim osobom, z którymi miło spędzałem czas, od których miałem możliwość się uczyć i które pootwierały mi w życiu drzwi do wyższych wymiarów kolejnych wyzwań. Przywołuję was niżej przy konkretnych projektach (dla niecierpliwych: wystarczy ctrl f + nazwisko).
Zacznijmy od zestawu 10 porządkujących nieco sytuację linków ogólnych, co odciąży mnie z konieczności pamiętania o nich we właściwej części tekstu:
9. |Playlisty Spotify| - 330 godzin muzyki ułożonej w tematyczne tracklisty
10. |Podróże - fotopamiętnik ze zwiedzonych miejsc (edycja polska)|. Tu od razu mała uwaga. Być może to trochę niedzisiejsze, ale nigdy nie było we mnie potrzeby wrzucania do sieci zdjęć ilustrujących życie prywatne (z którego, tak na marginesie, jestem bardzo zadowolony, bo mam obok siebie cudowną osobę). Na blogu pamiątkowo zbieram więc głównie kadry odwiedzonych miejsc, zaś fotki z potencjałem na podbijanie Instagrama czy platform mu podobnych okupują raczej dysk twardy i pendrive'a. Skoro jednak ten tekst ma być inny, to niech taki będzie - pozdrawiamy z Anią!
Korzystając z faktu, że takie bezpośrednie wpisy generują nieco większy ruch, chciałbym was zachęcić - a nawet poprosić - żebyście kliknęli w ten link. Przekieruje on was na stronę o... poezji, gdzie znajdziecie wiersze mojej mamy, IrenyMichalskiej.
Jej wrażliwość, a przy tym skromność (jeśli macie wrażenie, że to ja staram się żyć w social mediach dość dyskretnie, uwierzcie, ona jeszcze bardziej) mocno biją z tych szkatułkowych form, przez co w wielu miejscach dotykają one duszy i skłaniają do przemyśleń. Polecam nie tylko jako syn. Na łamach wydawnictwa Miniatura mama - vel Pani Irena - wydała też w 2014 roku tomik Gen nieposkromionej pokusyilustrowany przez obdarzoną genialną artystyczną wyobraźnią (chciałbym taką mieć), bardzo mi bliską Justynę Ciesielską. Jeśli rozglądacie się za świetną anglistką lub fotografem, uderzajcie do niej w ciemno!
Sprowadzenie retrospekcji z kolejnych lat życia do esencji i ubranie tego w możliwie przejrzystą formę okazało się bardzo trudnym zadaniem. Ostatecznie postawiłem na porządek chronologiczny z dwoma odstępstwami.
Najpierw, szybciutko, po benjaminbuttonowsku rozliczam się z pierwszymi miesiącami 2020 roku (tak surrealistycznymi z racji wiadomej pandemii). Następnie biorę na tapet lata 2011-2019 - w dokładnie takiej kolejności - a na końcu wspominam krótko o okresie 1990-2010.
- Stworzenie kompletnego kursu matematycznego dla uczniów liceów i techników, przygotowującego do matury zarówno na poziomie podstawowym, jak i rozszerzonym. A ściślej postawienie w nim symbolicznej kropki nad i, gdyż budowałem go w pocie czoła od 2017 roku. Królowa nauk (oraz techniki możliwie kreatywnego i przystępnego przekazywania jej tajników) od kilku lat bardzo mnie interesuje, zwłaszcza w kontekście pomagania osobom, które w świecie rozbudowanych równań, stereometrii czy geometrii analitycznej nie czują się zbyt pewnie. Na lekcje online będzie można zapisywać się do mnie najprawdopodobniej już od października.
- Przygotowanie analogicznego kursu dla uczniów szkół podstawowych (pozwalającego swobodnie opanować bieżączkę oraz nabyć wiedzę niezbędną do zdania z wysokim wynikiem egzaminu ósmoklasisty). Zajęcia online również będą dostępne od jesieni.
- Kolejne artykuły dla portalu F5, z którym współpracuję od 2017 roku. Piszę tam przede wszystkim o kulturze (z naciskiem na muzykę oraz film), kwestiach ekonomicznych i społecznych, nowych technologiach, ekologii czy sporcie. Opublikowanych na łamach serwisu tekstów (od dłuższych form po newsy) nazbierało mi się już ok. 550, więc oczywiście nie będę poniżej wszystkimi spamował. Dla każdego roku wybrałem za to zbiorek reprezentatywnych treści, które w mojej ocenie wyszły najfajniej. W 2020 te subiektywne highlighty to m.in.:
|cykl: NajlF5sze wideoklipy: cz.1, cz.2, cz.3| / |The Chemical Brothers i ich koncerty| / |Najlepsze szesnastki w #hot16challenge2| / |Louis Wain i rysunki kotów| / |Illegal Freedom| /|Disney i Bob Iger|. Miałem też drobny wkład w dystrybuowany na całą Europę print From Love to Degrowth. Wielkie podziękowania za miły, trwający już niemal 3,5 roku co-op dla Konrada Jerina, Marty Jerin, Natalii Suszczyńskiej (sprawdźcie jej książkę pt. Dropie), Filipa Gocia, Dominiki Kurskiej, a wcześniej też Michała Bachowskiego i Rafała Krausego (obu dziś można czytać na łamach noizz.pl) oraz całej redakcji.
- Nagranie dwóch nowych, niezobowiązujących instrumentali.Rabbitonto dźwiękowa pamiątka z ubiegłorocznej wycieczki na Ślężę - szczyt obrośnięty, oprócz drzew i traw, wieloma mitami i legendami - a Synthsiadłojest luźną, improwizowaną wariacją kompilującą kilka motywów z utworów pewnego znanego polskiego muzyka.
CZĘŚĆ II. 2011-2019
2011
- Praktyki w Gazecie Pleszewskiej(autorskie artykuły, przeprowadzanie wywiadów, udział w całkiem poważnych jak na realia lokalnego medium kolegiach redakcyjnych, pomoc w promocji festiwalu Polish Guitar Academy i w organizacji dni miasta, przydatny wgląd w funkcjonowanie takiego podmiotu od kuchni). W cyfrowych archiwach znalazłem nawet uroczą ,,Jedynkę" numeru (lewa góra), w którym pojawiła się moja relacja z Open'era 2011 - w tym z niezapomnianego koncertu Prince'a. Serdeczne pozdrowienia dla Pani Ireny Kuczyńskiej!
- Porwanie się na próbę stworzenia w tak młodym wieku i w pojedynkę, ekhm, podręcznego internetowego Kompendium Polskiej Muzyki(z naciskiem na rozrywkową, ale nie tylko) uważam dziś za niezłe szaleństwo. A, mówmy wprost, co ja w ogóle sobie myślałem? Metodologia była prosta: subiektywna, podparta gruntownym researchem, selekcja esencjonalnych dla rodzimej fonografii artystów i ubarwienie ich obecności na liście reprezentatywnymi utworami. Później propozycje podsyłało mi też dodatkowo kilku kompetentnych internautów (m.in. spetroff, internetauta czy blackscrew, raz jeszcze dzięki wielkie panowie, jeśli tu traficie!). Z jednej strony jestem z tego przeglądu bardzo zadowolony, bo do skostniałego kanonu udało się wpleść wielu twórców eksperymentalnych i niszowych. W efekcie od zaskakująco licznej grupki zagranicznych odbiorców otrzymałem podziękowania za przewodnik po egzotycznej dla nich scenie, co stanowiło najlepszą nagrodę (z ciekawostek: największy entuzjazm wzbudził... polski post-punk). Z drugiej strony zdecydowanie zbyt często godziłem się na kompromisy wbrew własnemu gustowi i poczuciu estetyki, uznając że to jednak głupio, żeby w związku z np. dwoma znośnymi/ważnymi utworami (czasem na całą dyskografię) x czy y nie trafiło do ,,best". Ponadto braki z ostatnich już prawie 10 lat są gigantyczne, a i do podziału na najlepsze / średnie / słabe mam dziś nieco zastrzeżeń. Niemniej, w kategorii luźnego, encyklopedycznego punktu zaczepienia w tym, co w polskiej muzyce warte uwagi i dalszej eksploracji, lista wciąż sprawdza się chyba całkiem fajnie. Po staranne, opisowe
i zbiorowe opracowania creme de la creme rodzimej fonografii zdecydowanie odsyłam jednak na łamy Screenagers, Porcysa czy do książek typu Sto lat muzycznej emigracji.
- Założenie profilu na rateyourmusic.com (audiovisualcity) - jednej z najlepszych stron do porządkowania wiedzy o muzyce i kinie, z bardzo erudycyjną, międzynarodową społecznością pasjonatów. Do tej pory oceniłem tam ponad 6600 płyt i 3750 filmów oraz przygotowałem ok. 70 obszernych baz danych w formie list i rankingów. Łączna liczba ich wyświetleń na dzień 01.06.2020 to ponad 118 tysięcy odsłon.
- Uzyskanie tytułu licencjata na kierunku kulturoznawstwo (UAM w Poznaniu).
- Mój pierwszy większy artykuł w mediach (Laptop na pastwisku na łamach portalu racjonalista.pl, obarczony jeszcze pewną stylistyczną siermiężnością). Wyrazy wdzięczności za miłą współpracę dla Pana Andrzeja Koraszewskiego.
- Stypendium rektora na kulturoznawstwie (UAM w Poznaniu) za rok akademicki 2011/2012.
- Założenie bloga miastokultury.blogspot.com. Z przestrzeni do publikowania nowych treści (na początku zdarzały się tu i krótkie recenzje filmów oraz płyt, i przeglądy twórczości lub serii (muzyka, kino, gry komputerowe), i luźno pisane wspominki z festiwali czy wędrówek po muzeach) przeobraził się on przez te 8 lat w hasłowy, regularnie aktualizowany katalog moich tekstów i aktywności.
- Nawiązanie współpracy z portalem muzycznym screenagers.pl. Najpierw, na bazie książki Class of '88, napisałem o brytyjskich rave'ach w kontekście biografii Wayne'a Anthony'ego. Dwa miesiące później przygotowałem zaś obszerny artykuł pt. Krótka historia muzycznego szumu, w którym starałem się przybliżyć zagadnienie muzyki hałaśliwej, nieprzystępnej i trudnej, wraz z próbą dostarczenia do niej interpretacyjnego klucza, co spotkało się z życzliwym odbiorem. Wśród moich aktywności na Screenagers z 2013 roku, które wspominam szczególnie miło, znajduje się także kilkanaście recenzji płyt, w tym między innymi takich artystów jak Forest Swords, Prefab Sprout, Jon Hopkins, Darkside, M.I.A., Autechre, Fuck Buttons, Tropic of Cancer czy Suuns. Przytrafiło się też parę krótszych notek. Otrzymałem ponadto możliwość opisania zwycięskiego longplaya (moje ukochane mbv My Bloody Valentine) w redakcyjnym rankingu najlepszych krążków 2013 roku oraz singli, które zajęły w naszym wewnętrznym głosowaniu miejsce drugie (Hang On To Life Ariela Pinka i Jorge Elbrechta) oraz czternaste (Retrograde Jamesa Blake'a). Były to już pierwsze dni stycznia 2014, ale w tym przypadku delikatne nagięcie chronologii wydaje się w pełni uzasadnione. Od kapitalnie piszących osób z ówczesnej redakcji, jak i od tych dołączających do nas później, bardzo wiele się nauczyłem. Szczególne podziękowania kieruję do Michała Weichera (sprawdźcie jego projekt muzyczny Ovvoid), Michała Pudło, Sebastiana Niemczyka, JakubaAdamka, Pawła Szygendowskiego, Pawła Sajewicza (książka Republika świecidełek), KubyAmbrożewskiego (Open FM, Ambrocore), Andżeliki Kaczorowskiej, Kasi Walas, JędrzejaSzymanowskiego (ABC Przygody, wideo do świetnego Kto wie ten wie Egipcjan), Piotra Szweda (dziś znakomite teksty dla Dwutygodnika czy Czasu kultury), Krzysztofa Kwiatkowskiego (Trzy szóstki), Pawła Gajdy, Karola Paczkowskiego (Paznokciami po tablicy), Ani Szudek (wartościowe wywiady w Noise Magazine), Miłosza Cirockiego, Marty Słomki, Marcina Małeckiego (aktualny redaktor naczelny, zespół pies), Krzyśka Krześnickiego, Artura Kieli, Łukasza Błaszczyka (Pożegnanie z Budapesztem) i oczywiście, po raz drugi po F5, Rafała Krausego. A przecież dla Screenagers pisywali też m.in. tak zdolni zawodnicy jak Paweł Klimczak, Kamil Bałuk czy MichałHoffmann (Legendarny Afrojax). Byłbym zapomniał - szata graficzna. Wizualne interpretacje muzyki autorstwa (z moich czasów) Karoliny Wojciechowskiej czy Zofii Łobzy, a dziś np. Oliwii Nowakowskiej to majstersztyk. Świetnie wyszła też np. galeria wspomnianej wyżej Justyny Ciesielskiej z Taurona 2014.
- Nagranie sześciu (amatorskich) utworów, z których zwłaszcza do pięciu, mimo świadomości wszelkich ich produkcyjnych niedociągnięć, mam duży sentyment. Tepoai Lymantriato chilloutowo-ambientowy zapis mojej wrażliwości z tego okresu, zaś Dehumanizationstanowi efekt ówczesnej zajawki na french house (będąc przy okazji upamiętnieniem dla pewnego sympatycznego szczurka pomieszkującego pod moim dachem). Corinthiato z kolei mrugnięcie w stronę minimalu, natomiast Lloret de Marmiało w zamyśle eksperymentalne rozmywanie kojącej melodii w chmurze szumu i zakłóceń. Zupełnie tak, jak morska kipiel pochłaniająca stopniowo zanurzających się w niej bohaterów Pamiętników z wakacji.
- Uzyskanie tytułu magistra na kierunku kulturoznawstwo (UAM w Poznaniu). Pracę (pisaną pod nadzorem przegenialnego człowieka, jakim jest dr hab. Krzysztof Moraczewski) obroniłem na 5, końcowa ocena ze studiów: 4,5. Miałem też szczęście do recenzenta, którym okazał się świetny filmoznawca - dr hab. Marcin Adamczak. W ciągu tych 5 lat trafiłem na uczelni na wiele ciekawych
i wartościowych osób. Nie chciałbym nikogo pominąć, więc obszerną wyliczankę tym razem sobie daruję - jeśli mieliśmy choć jedną miłą pogawędkę, na pewno byście się załapali, a o wszelkiej okazanej życzliwości czy wspólnych śmieszkowaniach, gwarantuję, pamiętam. Tak jak o kocie, który z ewidentnym upodobaniem wędrował czasem w wiadomych celach do jednej z wydziałowych szatni. Najwięcej czasu w murach alma mater (i poza nimi) spędziłem wówczas z Szymonem Chudziakiem, Michałem Weicherem, Jackiem Frąckowiakiem, Izą Bekier i Olą Binicewicz - dzięki za fajny okres! Przy okazji sprawdźcie książkę Tożsamość i pamięć pogranicza polsko-niemieckiego tej ostatniej. Również wiele innych osób z mojego roku kreatywnie działa/działało w kulturze i okolicach. Mowa tu m.in. o takich postaciach jak Marek Wołyński (bardzo kompetentny kurator sztuki), Kamil Babacz (jeden z lepszych speców od popu w kraju), Lubomir Grzelak (człowiek-orkiestra w świecie muzyki eksperymentalnej, znany jako Lutto Lento), Kinga Śmigielska (doktorantka przeciekawie zajmująca się m.in. retromanią w muzyce), Maja Dokudowicz (artystka), Asia Grześkowiak (reprezentatywne funkcje w Teatrze Polskim) czy Kuba Didkowski (król absurdalnego humoru i perkusista zespołu Diuna). Z kolei odrobinę ode mnie starszy MateuszChudziak jest dziś analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich (polecam jego teksty, zwłaszcza jeśli ktoś chce w miarę zrozumieć, o co chodzi w aktualnym politycznym rozgardiaszu w Turcji i w jej pobliżu). Pozdrowienia też dla Oli Chudziak. I dla Asi Milczarek. I dla Mateusza Musielaka. I dla Pauliny Ciurlik. I dla Marty Deierling, Kasi Buczyńskiej, Niny Czapli, Michała Szewczykowskiego, Bartka Gorzelanego, Magdaleny Juźwik. I dla... ech, przecież prawie z każdym były jakieś fajne interakcje, po prostu - zdrówka wszystkim, z którymi w Poznaniu się spotkałem i oby przez życie szło wam się tak dobrze i pewnie, jak temu pelikanowi:
- Kolejna porcja publikacji na łamach Screenagers.pl, w tym:
a) wywiad z Brianem Batzem ze Sleep Party People (wraz z Justyną Ciesielską) i relacja z poznańskiego koncertu grupy
- Epizod w outsourcingowej firmie Arvato, gdzie, rozglądając się za czymś na krótko, wcieliłem się
w - sic! - rolę doradcy klienta w zakresie usług telefonicznych i internetowych. Poszerzyłem więc trochę swoje kompetencje handlowo-technologiczne, choć, mimo nie najgorszych statów, czułem się raczej jak antropolog uwikłany w obserwację uczestniczącą w rytuałach jakiegoś obcego mu plemienia. Doświadczenie uważam jednak za ciekawe i pokazujące świat od trochę innej strony.
- Nagranie czterech nowych utworów, w tym trzech z własnoręcznie zmontowanymi klipami. Housestoto taneczna i nieco surrealistyczna wariacja na temat japońskiego horroru Hausu z 1977 roku. Alfa Leporismiało audialnie odzwierciedlać uczucie dryfowania w kosmosie, a za idealne do tego obrazki uznałem te z Gamera tai Daiakuju Giron. Sombrectrojest moim soundtrackiem do filmu Upiór przedpołudniowy Hansa Richtera (1928), z kolei Neon City(tu bez wideo) to luźna, w założeniu mająca nieco rozczulać, impresja na temat Nightcall Kavinsky'ego i Polish Girl Neon Indian.
Lista:
a) Polscy piłkarze w zagranicznych klubach - obszerne statystyczne opracowanie dotyczące sukcesów oraz liczby występów i bramek rodzimych zawodników w zagranicznych drużynach.
2015
- Publikacja mojej pracy magisterskiej pt. Sprzeczny charakter szumu w muzyce - jego uniwersalność i relatywizmna łamach meakultura.pl (część 1 / część 2 / część 3). Podziękowania dla zarządzającej tym portalem z dużym zaangażowaniem dr Marleny Wieczorek oraz dla dr Ewy Schreiber. W tym za nominację za jeden z tekstów do Konkursu Polskich Krytyków Muzycznych KROPKA.
- Debiut w magazynie muzyki współczesnej Glissando (mój pierwszy poważny artykuł na papierze: małe jest piękne: raster-noton, nr 26, s. 174-177), wyrazy wdzięczności dla Jana Topolskiego
i całej redakcji! Lista współautorów naprawdę była bardzo mocna, więc to tym większa frajda się wśród takich erudytów pojawić.
- Nowe publikacje na Screenagers:
a) recenzja płyty Radiohead - A Moon Shaped Poolw redakcyjnym posumowaniu roku (1. miejsce)
b) Momenty, część 10 (póki co ostatni odcinek mojej serii o esencjonalnych chwilach w piosenkach)
- Kolejny rok podporządkowany zawodowo przede wszystkim matematyce i budowie ciekawej oferty edukacyjnej. Liczba przygotowanych zadań i plansz z materiałami w grudniu sięgnęła już łącznie ok. trzech tysięcy.
- Założenie pobocznego bloga |articlesandyoutube.blogspot.com|, na którym hasłowo archiwizuję sobie czasem tytuły niektórych z przeczytanych w danym miesiącu artykułów czy co ciekawszych obejrzanych w sieci filmików.
Lista:
a) ranking reżyserskiego dorobku: |Woody Allen|
CIEKAWOSTKI
- Mój tata, Andrzej, obok bycia świetnym historykiem, również miał swego czasu writerskie epizody, między innymi w magazynie Trendy. Art of Living. Znakomicie pisze też kuzynka Kasia. Z kolei brat, Rafał, jest m.in. autorem książki Śladami zbrodni katyńskiej. Oprócz tego trenuje triathlon, ma na koncie ukończone Biegi Rzeźnika, zaś raptem rok temu w Belgradzieustanowił imponującą życiówkę w maratonie (3:24:24). Ja przejechałem kiedyś na rowerze 102 km niemal bez żadnych przerw i wydawało mi się, że to całkiem fajny wynik, ale dla tego zawodnika byłaby to pewnie tylko rozgrzewka.
- Od 2017 roku jedną z moich pasji stały się wycieczki w góry. W rekreacyjnym wydaniu, dla widoków i bez parcia na bicie kolejnych wysokościowych rekordów. Do tej pory wspiąłem się na takie szczyty i lokacje, jak (w linkach mini-galeria z odwiedzonych miejsc):
a) Szrenica (1362 m.n.p.m.), Śnieżne Kotły (1490), Łabski Szczyt (1471) - okol. Szklarskiej Poręby
b) Giewont (1894), Kondracka Przełęcz (1725), Nosal (1206), Gubałówka (1126), Polana Kalatówki (1192), Śpiąca Góra (1186) - okolice Zakopanego
c) Błędne Skały (853) i wiele pomniejszych wzniesień w ich pobliżu - okolice Kudowy-Zdroju
d) Chełmiec (851), Kamieniołom (platforma widokowa k. Małego Wołowca, ok. 700), Rosochatka (710), Lisi Kamień (613), Ptasia Kopa (590), Dwie Polany, Czarnota (526), Góra Parkowa (508) - okolice Wałbrzycha
e) Ślęża (718), Radunia (573) - Masyw Ślęży
f) Popielak (856), Przełęcz Jugowska (801) - Góry Sowie
g) Zeksplorowałem też inne dość wysoko położone tereny, jak np. urokliwe Wzgórza Piastowskie wokół Zielonej Góry (w tym charakterystyczną Górę Tatrzańską oraz ich najwyższy szczyt - Kosową Górę z Wieżą Wilkanowską, 221 m.n.p.m.) czy usytuowaną w Puszczy Zielonce nieopodal Poznania Dziewiczą Górę (145) i zbudowany na niej punkt widokowy.
- Dotychczasowy zwierzyniec (od dzieciństwa do dziś) to 4 koty, piesek i 4 szczurki.
Na festiwalach spędziłem kawał życia, więc i wybór najlepszych koncertów z każdego roku, w których dane mi było uczestniczyć, okazał się bardzo trudną sprawą. Ostatecznie zdecydowałem się na coroczne top 4 (oprócz 2019, 2018 i 2007), mimo że odrzucanie kolejnych świetnych wspomnień - Blur, Orbital, Apparat etc. - trochę bolało.
INNI FAJNI LUDZIE, KTÓRYCH ABSOLUTNIE NIE MOGĘ POMINĄĆ
W porządku alfabetycznym: Ania Butkiewicz, Krystyna Ciesielska,Karolina Góra, Piotr Marciniak (zerknijcie na bloga o nazwie Kryminalny świat),Edyta Ochmańska (aktualnie IgiMag), Paweł Popławski, Adrian Suhak, rodziny Lewcunów oraz Rojków.
CZĘŚĆ III. 2010-1990
2010
- Przyjemny, choć wymagający rok pełen nauki (m.in. pierwsza, na szczęście zaliczona bez żadnych poprawek, sesja), wycieczek oraz oswajania się z tą enigmatyczną dorosłością.
- Ukończyłem trzy (poświadczone certyfikatem) kilkunastogodzinne kursy ekonomiczne dotyczące mechanizmów rynku i przedsiębiorczości dostępne wówczas na NBPortal.pl.
Soundtrack do podróży pociągiem
2009
- Ukończenie liceum ogólnokształcącego. Z ciekawostek: ambicja podkusiła mnie do zdawania matury aż z ... czterech rozszerzeń - tak, sam pukam się dziś trochę w czoło - ale na szczęście gładko poszło.
- W efekcie bez problemu udało się dostać na wszystkie kierunki studiów, które sobie upatrzyłem. Ostatecznie postanowiłem podążyć za zainteresowaniami, a nie za „rozsądkiem” i zdecydowanie nie żałuję. Wybór padł na kulturoznawstwo.
2008
- Pierwsza muzyczna impreza, która pod względem klimatu i jakości naprawdę wgniotła mnie w ziemię (a zwłaszcza niesamowity koncert The Chemical Brothers), czyli Open'er Festival 2008. Prawdopodobnie to właśnie wtedy (a przynajmniej na pewno tak stwierdziłby Freud) rozbudziło się na dobre moje zainteresowanie sztuką i kulturą. Rok później zameldowałem się już m.in. na Open'erze, Jarocinie, Woodstocku (moim trzecim z rzędu i ostatnim), Orange Warsaw Festival oraz pamiętnym występie Radiohead w Poznaniu, zaś później doszły też katowicki OFF, Tauron i inne, coraz bardziej wysublimowane wydarzenia.
1990-2007
O dzieciństwie i młodości rozpisywać się nie będę, bo mija się to trochę z celem, zwłaszcza że wspomnień jest przecież ogrom, a coś takiego jak plan w zasadzie wówczas nie istniało. No dobra, powiem jedynie tyle, że z dzisiejszej perspektywy cieszę się, że mieszkałem wtedy w mniejszej miejscowości, bardzo blisko lasu, a internet dopiero w Polsce raczkował. Zamiast patrzeć w ekrany od rana do wieczora (lub co najmniej zmagać się z poczuciem, że coś ciekawego, co ma miejsce online, pod moją nieobecność właśnie umyka) biegało się po prostu po boisku czy podwórku, a godziny aktywnie spędzone na kopaniu piłki, siatkówce czy wycieczkach rowerowych na pewno można by liczyć w tysiącach. Ba, nawet takie, wydawałoby się, bzdurki jak koszenie i grabienie trawy w ogrodzie, zrzucanie drewna do stodoły, czas spędzany przy ognisku czy wyprawy na grzyby dawały specyficzny powiew wolności oraz przyjemne uczucie bezpośredniego kontaktu z naturą.
I właśnie życząc wszystkim trwania w patrzeniu na świat z dziecięcą ciekawością, zwłaszcza jeśli dokuczają wam upływające lata i/lub podkopujące czasem pogodę ducha trudne doświadczenia, chciałbym ten (zdecydowanie przydługi) wpis zakończyć. Doceniajcie małe rzeczy, otaczajcie się dobrymi ludźmi i, przede wszystkim, bądźcie zdrowi. A w poszukiwaniu podobnej notki możecie tu pewnie zajrzeć w 2030 roku. O ile do tego czasu nie wlecą w nas jeszcze planety wszystkie. Trzymajcie się!