niedziela, 21 października 2012

Need For Speed, cz. 1 (I, II SE, III, IV, V) - Powtarzalność geniuszu


Chronologiczna przebieżka przez pierwsze pięć części serii Need For Speed.

 

Need For Speed (1994) - Kanciasta grafika i nadmiar pikseli, a człowiek miał wrażenie, że obcuje z absolutem. Studio Pioneer wypuściło grę oferującą niebywałą wówczas swobodę jazdy. Dodatkowe atuty, to możliwość dynamicznej zmiany widoku, a także zachowanie pojazdu, mające coraz więcej wspólnego z realizmem. Tęsknię momentami do czasów, w których klimat produkcji i wyobraźnia gracza wystarczyły do świetnej zabawy. Boom na gry niezależne udowadnia na szczęście, że w owej tęsknocie nie jestem odosobniony.




Need For Speed II SE (1997) - Miałem przyjemność grać w nieco rozszerzoną wersję Special Edition. Electronic Arts odkupiło od Pioneera prawa do serii, która od teraz stała się arcade'ówką (jeździmy dla frajdy, a nie realizmu). Część, z którą spędziłem najwięcej czasu i, tym samym, mam do niej największy sentyment. Genialna grafika, cudowny, totalnie zręcznościowy model jazdy, niosąca po pomysłowych planszach muzyka i śliczne samochody. Czego chcieć więcej? Wisienką na torcie były fenomenalne filmiki - zarówno intro, jak i prezentacje pojazdów w menu, polecam rzucić okiem!


 
Need For Speed III: Hot Pursuit (1998) - Wyrazisty wizualnie krok w stronę dzisiejszych wyścigówek. To, co urzekało najbardziej, to wybornie, jak zwykle zresztą, zaprojektowane trasy i samochody. Momentami problemem było wręcz opuszczenie klimatycznego menu. Z nowości, dostaliśmy możliwość ucieczki przed kierowaną przez komputerowe AI policją, jak i ścigania NPC-owych piratów drogowych na własną rękę. Umiejętnie dobrana muzyka świetnie kumulowała zaś emocje. Oprócz single playera, podobnie jak w przypadku części II, mieliśmy też sposobność zabawy ze znajomym w trybie split screen. Strach liczyć, ileż to godzin człowiek wyjeździł.





 
Need For Speed IV: High Stakes (1999) - Bardzo chwalona przez krytkę część, która mnie, niestety, jakoś specjalnie nie porwała. Nie zmienia to faktu, że IV stanowiła sprawną kontynuację serii. Głównym novum było tu wprowadzenie modelu uszkodzeń, do tej pory nieobecnego w żadnym NFS-ie. Pojawił się też, dość prymitywny jeszcze, tuning. Ponadto, przybyło tras i samochodów, ale moim zdaniem nie umywają się do tych z II i III.





Need For Speed V: Porsche 2000 (2000) - Pozytywny szok. Schemat zaczynających powoli zjadać własny ogon części (czego dowodem IV) został rozsadzony od środka, a w grze ponownie postawiono na realizm. Zróżnicowanie pojazdów ograniczono zaś do jednego tylko modelu - tytułowego Porsche. Do tego, cała historia marki została pięknie wpleciona w kolejne wyścigi, czapki z głów. Sam model jazdy, początkowo zaskakujący, po okiełznaniu okazał się strzałem w dziesiątkę. Wreszcie mogłem pograć w Need For Speeda na kierownicy i było to w miarę efektywne. A grafika - palce lizać. Przejażdżka po Alpach (ta śnieżyca od 1:38), Pirenejach, a zwłaszcza po mojej ulubionej trasie - Schwarzwaldzie, była prawdziwą, cyber-turystyczną gratką.




Oceny :
I - 9/10     II SE - 10/10!     III - 9,5/10     IV - 7/10     V - 9,5/10

Zapraszam do części 2, tam : Hot Pursuit 2, Underground, Underground 2, Most Wanted, Carbon.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz