środa, 21 listopada 2012

Heineken Open'er Festival 2012 - dzień 3 i 4, relacja

Pop odmieniany przez wszystkie przypadki.

Dzień 3 - 06.07.2012

UL/KR - Udany przeszczep elektronicznej intymności z płyty na warunki koncertowe.

Toro y Moi - Uwielbiam albumy, ale na żywo Bundick znów (już po raz drugi) mnie nie porwał, choć było poprawnie. Urządziłem więc sobie własny chillwave, wylegując się na trawie.

Bloc Party - Być może zaszkodziła im godzina (20.00), bo występ okazał się bardzo nierówny, a i Kele Okereke zaprezentował średnią dyspozycję. Największe przeboje wypadły jednak przyzwoicie : Banquet, Helicopter.

Nosowska - Ogromne zaskoczenie! Art pop w najlepszym, światowym wydaniu! Wyborny wokal i scenografia, umiejętna żonglerka emocjami, piękna gra świateł. Scena namiotowa była optymalnym miejscem na występ artystki (podejrzewam, że nigdzie indziej nie wywarłby na mnie takiego wrażenia). Highlightów wymienić można kilka : Ulala, Kto? czy Jeśli wiesz co chcę powiedzieć. Nosowska porwała się też z motyką na słońce, coverując Let's Dance Davida Bowiego i nawet w miarę jej wyszło. Brawo!

Franz Ferdinand - Na ok. 20 minut. Załapałem się na Take Me Out, Can't Stop Feeling (wymieszane z I Feel Love Donny Summer) i Ulyssesa. Proste środki, a jaka energia sceniczna. Najlepszy, jeśli idzie o stężenie frajdy, rockowy show na tegorocznej edycji. Alexowi Kapranosowi przybyło pewnie wielu fanów.

Public Enemy - Mimo 30 lat na scenie dalej imponują naginaniem zasad, świetnym flow i charakterystyczną nieprzyzwoitością. Szkoda, że byłem tylko na kilku utworach. Całość do obejrzenia tutaj.

M83 - Przepiękny koncert (chyba lepszy od tego z 2009 roku). Anthony Gonzalez wraz z zespołem wykreował najbardziej klimatyczne widowisko tegorocznego Open'era, a We Own The Sky, Steve McQueen, Couleurs czy Midnight City, zasilone rewelacyjną grą światel i urozmaiconym instrumentarium, zabrzmiały jeszcze lepiej niż na płytach.

Julia Marcell - Kolejny dowód świetnej kondycji polskiego artystycznego popu (po Misi Furtak, Izie Lach i Katarzynie Nosowskiej). Niestety, bardziej niż na kontemplacji byłem skupiony na dochodzeniu do siebie po trudach dnia. Marcell prezentowała się zaś tak.

ProfesjonalizmRozimprowizowana i uśmiechnięta twarz jazzu. Surrealistyczne kompozycje, ciągłe przeskoki z instrumentu na instrument, niespodziewane pauzy, gwałtowne crescenda i, po prostu, masa świetnej zabawy. Marcin Masecki jest bez wątpienia jedną z najwybitniejszych postaci na naszym współczesnym rynku muzycznym.


2 / 3 kawałki : Camero Cat, Kerekes Band, Sinusoidal, The Cardigans


Dzień 4 - 07.07.2012

The KDMS - Brytyjsko-polski duet potwierdził renomę maszynki do seryjnego wypluwania solidnego nu-disco. Nie znalazłem wersji koncertowych, ale Tonight, Wonderman i High Wire zabrzmiały w Gdyni przepysznie.

Świetliki - Żenada. Poczucie własnej wartości (szacunek za O.gród K.oncentracyjny i projekt z Bogusławem Lindą) to jedno, ale odpychające zblazowanie, jakie zaserwował frontman było wręcz niesmaczne. Pewnie, specyficzna konwencja, trzeba być wiarygodnym wizerunkowo etc., ale pomijając już aspekty behawioralne, sam koncert był po prostu słaby. Poza namiotem rozpętała się ogromna ulewa i czułem się jak w więzieniu, zmuszony słuchać co raz to bardziej idiotycznych anegdot i przeciętnie wykonanych piosenek. 

Instrumenti - Gdy opady trochę ustały, popędziłem jak rażony piorunem na, jak się okazało, mój ostatni cały koncert tegorocznej edycji festiwalu. Na szczęście Łotysz z kapelą zafundował prawdziwie bajkowy show. Atmosfera przypominała mi odrobinę duńskie Mew, a wracająca do normy aura budowała niepowtarzalny klimat. Sentymentalno-radosny występ, czego ilustracją wykonanie Life Jacket Under Your Seat i Pilnigi Viens, uroczo przeplatał się z przebojowością (Born to Die).

2 / 3 kawałki :  Cool Kids of Death, Fair Weather Friends, Keira Is You, Mumford & Sons

Z przyczyn losowych musiałem zwinąć się z terenu festiwalu ok. 20:30 i, tym samym, przegapiłem The Mars Volta, Janelle Monae, Bat for Lashes, SBTRKT, The xx i Friendly Fires, czego szczerze mi żal. Z cenniejszych pozycji umknęła mi też (drugiego dnia)  Jessie Ware. Mam nadzieję, że szybko uda się nadrobić.


Spontaniczne top 10 :
1.M83
2.Björk
3.Penderecki // Greenwood
4.Orbital
5.Bon Iver
6.Nosowska
7.Yeasayer
8.Instrumenti
9.Profesjonalizm
10.Justice / New Order

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz