czwartek, 29 listopada 2012

Off Festival 2012 - Dzień 3, relacja

05.08.2012 - Niedziela


Baxter Dury - Przyjemna synteza indie popu z indie rockiem. Podczas wylegiwania się na trawie, w ucho szczególnie wpadły mi (niestety nie znalazłem wersji z koncertu) Claire i Isabel.

Group Doueh - Esencja pustynnego bluesa. Solówki gitarą trzymaną na plecach (w wykonaniu Baamara Salmou) były prawdziwym majstersztykiem. Jimi Hendrix z Afryki.

The Twilight Sad - Kolejny wyczekiwany przeze mnie występ, ale beznadziejne nagłośnienie (wokal strasznie schowany w stosunku do instrumentów) niestety go zabiło. Frajdę miałem tylko raz - na Alphabeat.

Dam-Funk - Brakujące ogniwo między Princem i Toro Y Moi, czyli świetnie podany funk w elektronicznym sosie. Słoneczny klimat Toeachizown odczuwalnie promieniował ze sceny leśnej, okraszony dodatkowo charyzmą sprawcy całego zamieszania - Damona Riddicka. Znalazłem tylko jeden utwór z koncertu (najsłabszy i odstępujący gatunkowo od reszty), no, ale dobre i to.

Battles - Występ wręcz bulgocący od pozytywnej energii. Elektronika zajeżdżająca trybalnym brzmieniem, unurzana do tego w rocku i minimalistycznych wizualizacjach na żywo po prostu nie może nie wyjść. Moje ulubione Atlas zniszczyło. Na innych kawałkach również był zastrzyk uciechy - choćby tu. A, zapomniałbym, uderzała też doskonała gra świateł.

Henry Rollins - Stand-upowy monolog w najlepszym wydaniu. Całość do odsłuchania tutaj. Były wokalista Black Flag to strasznie barwna postać.

Swans - Muzyczne misterium. Sekciarski klimat budowały bezlitośnie wżynające się w uszy ściany dźwięku, eksploatowane do oporu hałaśliwe repetycje i niski, przeszywający wokal Michaela Giry, odnajdującego się w tej ekscentrycznej rzeczywistości niczym guru. A nowa płyta - The Seer - to potęga. Po Swans nie miałem już ochoty iść na nic innego (Fennesza na szczęście kiedyś widziałem), więc zachwycony opuściłem teren festiwalu.


2/3 kawałki : Fanfarlo, Iceage, Kanał Audytywny, Papa M, Stephen Malkmus And The Jicks, Ty Segall


Nie pozostaje nic innego niż czekać na Offa 2013. Na szczycie piramidy marzeń: Slowdive, Pixies, My Bloody Valentine i Dead Can Dance.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz